aaa4
fellow
Dołączył: 16 Lis 2017
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3
|
Wysłany: Wto 13:27, 28 Lis 2017 Temat postu: |
|
|
Zerwal sie wiatr, mokry i ciezki, cala noc krazyl po dolinie posrod lasu, bez ustanku wdzieral sie i tworzyl wiry w piwnicy, w ktorej lezalem skulony. Kiedy sie zbudzilem z krotkiego i niespokojnego snu, poczulem, ze gardlo mam opuchniete, scisniete i zbolale, ale odurzenie alkoholowe minelo, moj mozg, rozgoraczkowany i nabrzmialy przed snem, skurczyl sie teraz do normalnych rozmiarow, a pozostawiona przez to szczeline wypelnialo ponure przygnebienie; w glowie czulem jasnosc tak intensywna, ze az bolesna. Dzieki funkcjonujacemu nawet w czasie snu instynktowi samoobrony, moje ramiona i piersi przykryte byly kocem; teraz wiec, przytrzymujac koc jedna reka, druga wyciagnalem w ciemnosc poza kolana, odszukalem butelke po whisky i pociagnalem lyk wody. Wydalo mi sie, ze woda napelnila chlodem pluca i ciezko zbolala watrobe. W moim snie Takashi stal we mgle piec metrow przede mna i znow wygladal jak pokruszona gipsowa kukla, ktorej gorna czesc ciala przypomina dojrzaly pekniety owoc granatu. Jego oczodoly usiane byly niezliczona iloscia polyskujacych ziarenek srutu, co sprawialo wrazenie potwora 0 zelaznych oczach. Stal w jednym kacie trojkata rownoramiennego, ktorego wierzcholek stanowilem ja, a w drugim kacie stal przygarbiony mezczyzna o bladej ziemistej cerze 1 milczac patrzyl na nas. Widoczni z pozycji moich oczu, gdy siedzialem skulony w kucki trzymajac glowe nizej kolan, obaj wygladali jakby stali na podwyzszeniu sceny. Siedzialem w srodku pierwszego rzedu w teatrze, ktorego sufit byl nieproporcjonalnie wysoki w stosunku do wielkosci widowni, na scenie natomiast staly oba duchy. Wysoko ponad ich glowami, jakby z odbitej w lustrze w glebi sceny galerii, widzialem tlum starcow w czarnych ubraniach i nasunietych na uszy kapeluszach, ktorzy wygladali jak grzyby rosnace obok siebie w jakims ciemnym wilgotnym miejscu. Jeden z nich byl kiedys niewatpliwie moim przyjacielem, ktory powiesil sie pomalowawszy glowe na czerwono, drugi natomiast niemowleciem nie przejawiajacym wiecej reakcji niz roslina.
-Nasz proces rewizyjny jest twoim procesem! - krzyknal z triumfujaca nienawiscia Takashi ze sceny, otwierajac szeroko ciemnoczerwona jame ustna, ktora byla po prostu dziura o odstrzelonych wargach. Gdy starcy z galerii, wygladajacy na czlonkow sadu przysieglych, zorganizowanego raczej przez samego Takashiego, zdjeli kapelusze i znaczaco i groznie pomachali w strone belki z drzewa keyaki znajdujacej sie tuz ponad nami, przebudzilem sie wyczerpany i zrozpaczony.
Podobnie jak jesienia ubieglego roku, gdy spedzilem pewien czas o swicie, obejmujac kolana, w jamie przeznaczonej na zbiornik na smiecie za domem, tak i teraz trzymalem kolana w objeciach siedzac bez ruchu w kamiennej piwnicy, ktora odkryl i wydobyl z zapomnienia "cesarz", wykonujac wstepne pomiary przed rozebraniem spichrza. Przed pomieszczeniem, w ktorym teraz siedzialem, znajdowal sie jeszcze jeden pokoj z ubikacja i studnia. Byloby wiec mozliwe, aby ktos zyl tutaj w dobrowolnym odosobnieniu, ale teraz studnia byla juz zasypana i nie zdradzala obecnosci wody, ubikacja rowniez z jednej strony sie zawalila i ulegla zablokowaniu. Z dwu kwadratowych otworow wydzielala sie won wielu milionow zarodnikow plesni. Wsrod nich moga sie znajdowac grzybki penicyliny. Zjadlem kanapke z wedlina, popilem whisky i spalem na siedzaco. Gdybym przewrocil sie na bok w czasie snu, zranilbym sie w glowe uderzajac o podtrzymujace podloge spichrza drewniane slupy, tak liczne tutaj jak drzewa w lesie. Ich kanty pozostaly nadal ostre i twarde.
Jest jeszcze srodek nocy. Dzis wczesnym rankiem, gdy przyszla wiadomosc, ze,,cesarz" supersamow przybedzie w doline po raz pierwszy po "buncie", zerwal sie wiatr i szalal w lesie i dolinie; ten pierwszy poludniowy wiatr oglaszajacy koniec zimy wial do poznych godzin nocnych. Gdy patrzylem przez szczeliny w podlodze nad glowa i staralem sie dostrzec przestrzen za wyjeta od strony doliny parterowa sciana spichrza, okazalo sie, ze pole widzenia blokowal mi czarny las. Rano nie bylo chmur na niebie, ale gesta zaslona zoltawego pylu od strony ladu utrzymywala sie wysoko i oslabiala jasnosc promieni slonecznych. Nawet kiedy wiatr sie wzmogl, niebo pozostalo zaciemnione, i tak zapadla noc. We wzbierajacych podmuchach wiatru las huczal jak rozszalale morze i wydawalo mi sie, ze dudnila rowniez ziemia w lesie. Od czasu do czasu mozna bylo odroznic specyficzne izolowane odglosy z rozmaitych kierunkow, wydobywajace sie niby piana na powierzchnie. W pasie srodkowym miedzy lasem a dolina rosnie kilka wysokich drzew, ktore wiaza sie ze wspomnieniem z dziecinstwa: one tez jecza na wietrze wydajac indywidualne odglosy podobne do ludzkiego krzyku. Wiedziony odglosem natrafilem na wspomnienie zwiazane z grupa tych olbrzymich drzew. Nie jest ono tak skomplikowane i glebokie jak wspomnienie 0 starcach doliny, z ktorymi w dziecinstwie rozmawialem najwyzej raz albo dwa razy, ale z niewiadomych powodow zdarzenia tego nie zapomnialem; drzewa-olbrzymy ozywaja w pamieci lacznie z indywidualnym "obliczem". Pewnego dnia stary pracownik ze sklepu sprzedajacego sos sojowy, czlowiek nalezacy do innej warstwy spolecznej niz ja, z ktorym dotychczas nigdy nie rozmawialem, zaskoczyl mnie na sciezce prowadzacej na brzeg rzeki obok magazynu, w ktorym warzyl sie ten sos; rozgniewany szarpalem sie na prozno, gdy wykrecal mi rece i dlugo i uparcie staral sie wbic w moje uszy potok slow oblesnych, obrazliwych, naigrawajac sie z szalenstwa mojej matki. I rownie wyraznie jak pamietam twarz tego starca, podobna do glowy rudego psa, widze jeszcze teraz stare drzewo kasztanowe, ktore roslo na zboczu gory za domem.
Kiedy sluchalem jego szumu, to drzewo krzyczace i uginajace sie pod naporem wiatru nadplynelo ze wszystkimi szczegolami, cale i zywe, na ekran reprodukujacy pamiec.
Post został pochwalony 0 razy
|
|